Popularne posty

wtorek, 25 czerwca 2013

Czasem myślę...

         Czasem myślę, że nie jest tak źle. Po prostu nauczyłam się narzekać. Narzekanie stało się stylem życia, nawet nie  pociesza mnie fakt, ze nie ja jedna tak żyję. nie podoba mi się to, ze przestałam dostrzegać i doceniać dobre rzeczy w swoim życiu. zastanawiam się czy naprawdę ich nie ma czy to ja po prostu ich nie dostrzegam. A przecież tak wiele mam. Mam wspaniałe dzieci, mam zdrowie (lepsze, gorsze - ale jest). Kocham swoich rodziców, którzy mimo tego, ze są niedoskonałymi ludźmi i często popełniali błędy wychowali mnie starając się wpoić we mnie pewne zasady, umiejętność odróżniania dobra od zła czy też umiejętność podejmowania decyzji i ponoszenia za nie odpowiedzialności. Za te wszystkie dobre rzeczy bardzo ich cenię. Kocham mamę, która jest mi wsparciem w ciężkich chwilach, która potrafi wytłumaczyć mi co naprawdę w życiu jest ważne.
       Czasem myślę, że sama się nakręcam. Przecież nie znam wszystkich okoliczności, nie umiem czytać komuś w myślach. Skąd mogę mieć pewność co jest prawdą? Czy prawdą jest to co ja sobie wyobrażam?
       Czasem myślę, ze sama się nakręcam. A czasem okazuje się, ze jednak tą drugą osobę bardzo dobrze znam, bo robi właśnie to co  ja sobie "wydumałam".
      Usłyszałam " ... będę popełniać błędy, Jestem tylko człowiekiem..." . Moja odpowiedź brzmi " Nikt nie oczekuje, że będziesz doskonały, bo nikt nie jest., ważne jest aby umieć się do błędu przyznać i wyciągnąć wnioski. Ważne aby nie wracać, odwrócić się od tego złego postępowania. Ważne jest aby się starać. To dla mnie dużo znaczy. Nikt nie mówił, że będzie łatwo, życie potrafi nam dokopać. Ale czy będziesz szczęśliwszy poddając się, niszcząc Nas? "

piątek, 7 czerwca 2013

przemyślenia... ostrzeżenia... refleksja... MOŻE bajanie a może prawda

   Minęło sporo czasu od ostatniego wpisu. Wiele się dzieje i wiele się działo w tym okresie.
 
   Ile razy słyszałam "przysięgam" tego się nie da zliczyć. Ile razy mówiłam "NIE przysięgaj bo później mówisz, że to ja wymusiłam na Tobie tą obietnicę". 
   Przeczytałam swoje zapiski z listopada 2010 roku. Wtedy napisałam, że: ..."Boję się, ponieważ lekarka powiedziała, że On nie widzi problemu w piciu. Mam nadzieję, że jednak dostrzeże ten problem i postara się z nim walczyć..."
  Złudne nadzieje. Od tamtej pory był ponownie w szpitalu, drugi raz ma zabrane prawo jazdy a On nadal problemu nie widzi. Teraz mówi, ze to wszystko moja wina, że On ma zniszczoną psychikę i nie może zapanować nad atakami agresji i wielkiego krzyku na mnie czy na naszą nastoletnią córkę. A co z naszą psychiką? Czy mamy patrzeć na to co wyprawia i głaskać Go po głowie? On uważa, że ma prawo pić kiedy tego zapragnie a my mamy Go wielbić, szanować, na rękach wręcz nosić. Szczerze mówiąc ja już jestem bardzo zmęczona tym wszystkim. Nie mam siły, moja psychika przez te lata też osłabła. Teraz czasem nie mam siły by żyć.
  Mam problem. TAK!!! Ja mam problem. Ten problem odpędza sen z moich oczu, wyciska z nich łzy i powoduje, że coraz gorzej się czuję. Mam w domu alkoholika. Teraz po tak długim czasie potrafię się przyznać, że jest ten problem, potrafię go nazwać. Kiedyś bałam się, było mi wstyd, zastanawiałam się dlaczego mnie, moją rodzinę to spotkało. Czasem teraz jestem już tak obojętna, że nie obchodzi mnie co On ze sobą zrobi. Nie pozwolę Mu jednak zniszczyć dzieci.
  Przeraża mnie, kiedy ktoś mówi, że jedno-dwa piwka dziennie to nic takiego. Przeraża mnie bo wiem jak to się kończy. WIEM, bo mam żywy przykład w domu. Tłumaczenie "bo ja mam mocną głowę" również nie sprawi, że zmienię na ten temat zdanie. Przekonałam się, jak cienka linia dzieli człowieka od równi pochyłej. A każdy krok w jej stronę grozi ... upadkiem "uzależnieniem".

      Witaj
    w moim świecie
 oprowadzę Cię
            spójrz
    po lewej
kupka marzeń roztrzaskanych
 tuż za nią
    leży sterta
            nieszczęść
  szarych.
Pytasz co tak błyszczy?
   to łzy
 mienią się jak diament
  i jak on ranią.
A tam dalej
     kolorami kusi
  czerwienią błyska
  gniew
   i złość
  Nie podchodź
 zbyt blisko
bo Cię oparzy
  Idziemy dalej?
  a tu leży
odłamek
      to serce
     złamane
 już czarne
             i suche
patyną zwątpienia pokryte
         Nie żałuj
  i tak już nic nie czuje
"A te nitki
   jak pajęczyna" 
         pytasz
To myśli
    tylko one srebrem się 
         skrzą.
 Tylko one jeszcze 
mocne są.
  " A to splątane... chcesz wiedzieć...
jak liny wygląda 
  i mocno tak leży..."
    - to lęki
               obawy
          i strach wielki
   to one to serce
  oplątały
to one sprawiły,
że zczerniało... 15,11,2010


 Kiedy słyszę "Bo to twoja wina... bo ty masz problem... robisz się dewotką... też jesteś alkoholiczką..." ręce mi opadają i rodzi się we mnie wściekłość.
   Pamiętam Jego pobyt w szpitalu. Pamiętam Jego słowa "Popatrz na tych pijaków. Przecież JA taki nie jestem, mam rodzinę, nie stoję pod sklepem tylko ciężko pracuję, nie wynoszę niczego z domu żeby pić, nie piję codziennie. NIE jestem alkoholikiem". Pytanie czy aby na pewno? Bycie alkoholikiem nie oznacza, że wyglądasz jak te osoby, które rozpoczynają każdy dzień pod sklepem. Statystyki mówią, że zdecydowana większość alkoholików to osoby, po których w życiu byśmy nie powiedzieli, że mają taki problem. A słowa... to mnie nie dotyczy, czy też ja taki/-a nie jestem... to tak zwane "wyparcie". Osoby które mają problem z uzależnieniem długo nie potrafią spojrzeć prawdzie w "twarz". Uciekają od problemu. Pytanie tylko czy ich rodziny to długo zniosą i czy w pewnym momencie nie powiedzą DOŚĆ!
   Wszystko można znieść ... ale do czasu.